Chcę Ci dziś opowiedzieć o czymś, co naprawdę odmieniło moje życie i – mam wrażenie – może odmienić też Twoje. Słyszałaś kiedyś o JOMO? To skrót od Joy of Missing Out, czyli… radość z tego, że coś Cię omija. Brzmi dziwnie? Bo jak tu się cieszyć z tego, że nie jesteś na imprezie, nie obejrzysz serialu, o którym gada pół internetu albo nie jedziesz na egzotyczne wakacje, gdy znajomi zasypują stories palmami i drinkami?
No właśnie! Zanim opowiem Ci więcej, musimy na chwilę zatrzymać się przy tym, co poprzedza JOMO – czyli FOMO.
Wyobraź sobie taki scenariusz: siedzisz wieczorem na kanapie, masz ochotę na herbatę, książkę i kocyk. Ale… wchodzisz na Instagram. I nagle widzisz: znajomi na koncercie, koleżanka na Bali, ktoś inny w nowej modnej knajpie. Zaczynasz się wiercić, coś w środku podpowiada: “Może ja też powinnam? Może coś tracę? Może moje życie jest nudne?”
To właśnie FOMO – Fear of Missing Out. Lęk przed tym, że inni przeżywają coś fajniejszego niż Ty.
I wiesz co? FOMO to taki cichy złodziej radości. Nawet jeśli masz wszystko, co Ci potrzebne do szczęścia tu i teraz, ten strach wkrada się i szepcze, że powinnaś chcieć więcej, szybciej, inaczej.
JOMO – słodka ulga
I tu wchodzi JOMO – Joy of Missing Out. Cała filozofia polega na tym, żeby zamiast martwić się, że coś Cię omija, nauczyć się cieszyć tym, że to wcale nie musi być Twoje.
Nie byłaś na imprezie? Świetnie – przespałaś 8 godzin i wstałaś wypoczęta.
Nie kupiłaś najnowszego gadżetu? Super – masz mniej rzeczy do sprzątania i więcej pieniędzy na coś, co naprawdę kochasz.
Nie pojechałaś na urlop w tropikach? Ekstra – mogłaś odkryć urok letnich poranków na własnym balkonie.
JOMO to taki wewnętrzny oddech. To umiejętność powiedzenia: “Dziękuję, ale nie muszę być wszędzie. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. Nie muszę udowadniać innym, że mam fajne życie. Bo już mam.”
Dlaczego tak trudno nam włączyć JOMO?
No właśnie. Gdyby to było takie proste, wszyscy już dawno bylibyśmy mistrzyniami JOMO. Ale prawda jest taka, że żyjemy w świecie, który nieustannie bombarduje nas informacjami: “Zobacz, co robią inni!”, “Nie przegap!”, “To jest trend, musisz być na bieżąco!”.
- Social media karmią nasze FOMO.
- Reklamy budują wrażenie, że ciągle nam czegoś brakuje.
- Porównywanie się do innych jest praktycznie automatyczne.
Nic dziwnego, że trudno zatrzymać się i powiedzieć: “Nie muszę.”
Jak zaprzyjaźnić się z JOMO?
Tu zaczyna się najfajniejsza część – praktyka. Bo JOMO to nie tylko teoria, to codzienne wybory, które mogą sprawić, że poczujesz się lżejsza, spokojniejsza i bardziej obecna w swoim życiu.
1. Zrób detox od social mediów
Nie chodzi o to, żeby całkiem z nich zrezygnować (chyba że chcesz!). Ale spróbuj np. weekendu offline albo ograniczenia do 30 minut dziennie. Zobaczysz, że Twój mózg wreszcie odetchnie.
2. Naucz się mówić „nie”
Nie każda propozycja spotkania, współpracy czy wyjazdu musi być Twoja. Kiedy mówisz „nie” temu, co Ci nie służy, automatycznie mówisz „tak” sobie.
3. Pielęgnuj małe przyjemności
Zamiast gonić za wielkimi wydarzeniami, doceń drobiazgi: zapach kawy, spacer w lesie, wieczór z książką. To jest właśnie esencja JOMO – radość z tego, że wybierasz siebie i swoją codzienność.
4. Ćwicz wdzięczność
Każdego dnia zapisz 3 rzeczy, za które jesteś wdzięczna. To przekierowuje uwagę z tego, czego nie masz, na to, co już jest obecne w Twoim życiu.
5. Stwórz swój „JOMO rytuał”
Może to być kąpiel z solą, joga, pisanie dziennika albo wyłączanie telefonu po 20:00. To taki znak dla Ciebie: “Teraz wybieram siebie.”
Jak JOMO zmienia życie?
Powiem Ci szczerze – kiedy zaczęłam praktykować JOMO, zmieniło się mnóstwo rzeczy.
- Przestałam się porównywać.
- Mam więcej spokoju i energii.
- Umiem doceniać zwykłe chwile.
- Nie czuję, że coś mnie omija – bo wiem, że to, co jest naprawdę dla mnie, samo znajdzie drogę.
I wiesz co? Paradoksalnie – mam wrażenie, że żyję pełniej niż kiedykolwiek.
JOMO w relacjach
To jest temat, który uwielbiam. Bo JOMO pomaga też w budowaniu zdrowych relacji.
Kiedyś miałam tak, że czułam się winna, jeśli nie byłam na każdej imprezie znajomych albo jeśli odmawiałam spotkań. Bałam się, że coś stracę – że stracę ludzi, ich sympatię, ich uwagę.
A dziś? Wiem, że prawdziwe relacje nie wymagają mojej ciągłej obecności. Jeśli ktoś naprawdę mnie lubi, rozumie, że czasem potrzebuję wieczoru tylko dla siebie. I odwrotnie – ja też nie oczekuję, że inni będą dostępni na każde skinienie.
JOMO uczy wolności i szacunku – zarówno do siebie, jak i do innych.
JOMO w pracy i biznesie
Tutaj też JOMO ma ogromną moc. Bo wiesz, jak często gonimy za kolejnym projektem, kursem, trendem, żeby być na czasie? A przecież czasem mniej znaczy więcej.
- Nie musisz brać każdego zlecenia.
- Nie musisz być na każdej konferencji.
- Nie musisz znać wszystkich narzędzi i nowinek.
JOMO daje odwagę, by wybierać świadomie. By powiedzieć: “Dziękuję, to nie dla mnie. Skupię się na tym, co naprawdę mnie karmi.”
JOMO a szczęście
Na końcu chcę Ci powiedzieć coś, co może zabrzmieć jak banał, ale jest wielką prawdą: szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Nie zależy od tego, co robią inni, ani od tego, czy jesteś na bieżąco z trendami.
Szczęście to wewnętrzny stan. I właśnie JOMO jest jednym z kluczy, które pomagają je odblokować.
Bo kiedy przestajesz gonić za tym, żeby być wszędzie, nagle odkrywasz, że wszystko, czego szukałaś, jest już w Tobie i wokół Ciebie.
Podsumowanie – Twój JOMO manifest
Na zakończenie chcę zostawić Ci małą afirmację. Możesz ją powtarzać, kiedy poczujesz, że włącza się FOMO:
Nie muszę być wszędzie. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. Moja radość jest w tu i teraz. Wybieram siebie i swoje życie. I to jest wystarczające.
JOMO to nie moda. To wybór, który może stać się stylem życia. Nie chodzi o to, żeby uciekać od świata, tylko żeby wreszcie przestać uciekać od siebie.
I wiesz co? Czasem największą radość znajdziesz właśnie w tym, że niczego nie „przegapiasz”. Bo to, co naprawdę ważne, nigdy Cię nie ominie.
